30 kwietnia 2015

Szaleństwo na całego!

Witam Was już na 50 poście!


U nas gorąco jak w lato. Przyroda wreszcie budzi się do życia, świat staje się coraz bardziej kolorowy i piękniejszy. Czego chcieć więcej? Codzienne długie spacerki w góry zachwycają mnie, zwierzaki... i kleszcze! Więc jak się przed nimi obronić?

 -specjalne obroże- powiem szczerze, że dla Kici to niestety nie podziałało. Najpierw moi rodzice kupili samorozpinającą się obrożę. Kiciusia była bezpieczna, ale kleszczy nie ubywało. Później kupiliśmy (według weterynarza) też bezpieczną, naturalną (z jakiś ziół). Co prawda intruzów było mniej, ale wcale niebyła ona taka idealna jak zapewniał weterynarz. Pewnego dnia Kiciusia przyszła cała zaplątana z odrętwiałymi łapkami. Podsumowując my nie mieliśmy szczęścia do tego typu odstraszacza, jednak dla psa ziołowa obroża będzie odpowiednia.

-krople- zapłaciliśmy za kilka kropli około 50zł, a po tygodniu, niestety już nie działały. Jednak nie będę ich podsumowywała, ponieważ jest wiele firm, więc może my trafiliśmy na jedną z gorszych, więc możecie spróbować.

-tabletki- tak naprawdę nie mogę ich ocenić, ponieważ one nie odstraszają kleszczy, tylko je zatruwają, a nasz pupil nie powinien zachorować np. na boleriozę. Niestety nie wiem czy działają, ale uważam, że warto je podać psu lub kotu.

-szczepionka przeciw boleriozie- niestety nie odstrasza i nie zatruwa kleszczy, ale jest mniejsze prawdopodobieństwo na zachorowanie. Raczej polecam, ale nie wiem, czy na pewno działa.

Jak widać jest wiele sposobów na odstraszanie lub zatruwanie kleszczy, więc zadbajmy o zdrowie naszych pupili.

Troszeczkę rozpisałam się nie na ten temat co planowałam, więc przejdźmy do tematu "Co u nas?". Przez te dni byłam na wycieczce klasowej w Krokowie, dlatego w weekend nie było posta. Jutro idziemy na psie spotkanie. Będą tam różne zawody na przykład frisbee, rally, agility i konkurs "Co potrafi Twój pupil". Razem z Wikcią miałyśmy wziąć udział w konkursie, ale z rodzicami doszliśmy do wniosku, że będzie to dla niej za duży stres. Spotkamy tam też tresera i psiego psychologa, więc może oni nam podpowiedzą jak zwalczyć lęk Wiki. Idziemy z pięcioma psami. Dlaczego z tylkoma, a nie tylko z Zuzią i Wiki? Przyjechała moja siostra z Szilą i Ruby i rodzice męża mojej siostry z Soną (kundelką ze schorniska). Teraz mamy takie zamieszanie w domu z pięcioma psami, świnką morską i wystraszonym kotem. Możecie sobie wyobrazić co się dzieje. Kiciusia nie chce wracać do domu, bo boi się Soni, której nie zna. Tak naprawdę zmiany chyba tylko nie odczuwa Asti: bieganie, spanie, jedzenie, przytulanie się, zabawa i wszystko co z tym związane, czyli po staremu. Przypominam Wam, że możecie wysyłać nam zdjęcia swoich pupili  do strony "Przyjaciele od małego, do dużego". Mamy już jednego przyjaciela Bibi. Mam nadzieję, że post typowo zdjęciowy Wam też odpowiada. Normalny długi wpis możecie się spodziewać w niedzielę.
Pozdrawiamy Was cieplutko!



18 kwietnia 2015

40 faktów o nas


Hejkaa!
W dzisiejszym poście napiszę Wam dziesięć faktów o Zuzi, Kici, Wiki i Asti. Przyznam się szczerze, że pomysł zgapiłam od Wiktorii z bloga Eddy. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewasz.

Zuzia

1.      Pomimo małego wzrostu zdominowała Wiki i Kicię.
2.      Jest bardzo uparta.
3.      Przez jeden dzień nazywała się Pusia.
4.      Urodziła się 17 lipca 2009 roku.
5.      Jest bardzo przyjacielska i jak przyjdą do nas goście nie daje im spokoju.
6.      Jest wybredna jeśli chodzi o jedzenie.
7.      Zachowuje się jak księżniczka.
8.      Ma chore tylnie łapeczki i do końca życia musi jeść tabletki.
9.      Jest spokojna i rzadko się bawi.
10.  Kocha wszystkie zwierzęta.

Kicia

1.      Została uratowana przez nas jak miała około dwa tygodnie.
2.      Jak się łasi, zawsze się ślini.
3.      Kiedyś obroniła Zuzię przed agresywnym psem.
4.      Nazywa się Kicia, ponieważ jak jeszcze szukaliśmy jej domu, nie miała imienia. Każdy na nią wołał Kicia, więc tak zostało.
5.      Lubi bawić się z Wikcią.
6.      Wychodzi na dwór.
7.      Urodziła się w kwietniu lub w maju w 2010 roku.
8.      Jest bardzo przyjacielska i daje się pogłaskać nawet ludziom na ulicy.
9.      Lubi wchodzić do wszystkich aut. Kiedyś weszła do samochodu znajomych moich rodziców i przez przypadek pojechała z nimi na drugi koniec  mojego miasta. Na całe szczęście wyprawa dobrze się skończyła.
10.  Jest bardzo ciekawska.

Wiki

1.      Jest ze schroniska.
2.      Urodziła się bez ogonka.
3.      Boi się ludzi i zwierząt.
4.      Jest bardzo inteligentna i potrafi około dwadzieścia komend.
5.      Przy Asti budzi w niej się instynkt macierzyński.
6.      Jest bardzo strachliwa, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej.
7.      Urodziła się w maju 2013 roku.
8.      Da ze sobą zrobić wszystko i najchętniej ciągle by się bawiła.
9.      Choć była bardzo mała jak ją zaadoptowaliśmy, panicznie boi się schroniska i omija to miejsce szerokim łukiem.
10.  Jest strasznym pieszczochem, ale na jej zaufanie trzeba sobie zapracować.

Asti

1.      Uwielbia Wikcię.
2.      Nie boi się zwierząt.
3.      Jest bardzo ciekawskim stworzonkiem.
4.      Jest bardzo nerwowa i czasem potrafi mnie delikatnie ugryźć.
5.      Ciągle się cieszy.
6.      Potrafi prosić.
7.      Urodziła się w październiku lub listopadzie w 2014 roku.
8.      Świnki w zoologicznym jej nie tolerowały.
9.      Jest bardzo wybredna i jak jej coś nie zasmakuje nie zje tego i koniec kropka!
10.  Uwielbia ludzi.

Kto dotarł do końca? Dzisiaj postanowiłam napisać akurat taki post, abyście się więcej dowiedzieli o zwierzaczkach. Mam nadzieję, że  nie przysneliście w połowie. Jeszcze chciałam Was poinformować, że utworzyłam nową stronę „Galeria”.
Pozdrawiamy cieplutko.
Paa!


12 kwietnia 2015

Prawdziwą wiosnę czas zacząć!

Hejka!
Nie wiem jak u Was, ale u nas wczoraj było 20°C! Pogoda jak marzenie. Nic dodać, nic ująć. Zwierzaki niestety od godziny 6:00 do 15:00 siedziały same w domu, bo byłam na konkursie tanecznym, a rodzice pojechali ze mną. Jednak dalszej części dnia nie zmierzałam zmarnować. Najpierw  Asti poszła na rękach na dwór, a później postanowiłam ją puścić do ogrodu. Bardzo jej się to spodobało, tymbardziej, że otaczało ją same jedzonko- trawa! Oczywiście, nie martwcie się, jestem odopwiedzialną właścicielką i zanim Prosiaczek poczuł wolność, Kiciusia poszła do domu. Ogólnie dzień jak dla mnie był bardzo udany. Może troszę mniej dla zwierzaczków, bo długo siedziały w domu, ale mam nadzieję, że druga część dnia zmieniła to. (Zdjęcia będą na końcu, poniważ piszę z aplikacji Blogger na telefonie.) Teraz jak nam się zrobiła prawdziwa wiosna wszystkie będziemy więcej czasu spędzać na dworze! Długie spacerki, koszenie trawy przez Astulcię, treningi na świerzym powietrzu i może Agility, jak nam się tylko uda zbudować tor. Ogólnie tyle mam planów na wiosnę i lato, że się zastaniawiam czy mi czasu wystarczy!
Trzymam Was w napięciu od około dwóch tygodni. Więc co się stało Zuzi jak była mała? Prawie sześć lat temu (Zuzka miała wtedy dwa miesiące) moja mama wyszła z nią na dwór. Nagle maluszek zaczął przeraźliwie piszczeć, więc moja mama jak najszybciej się dało wzięła ją na ręce i pobiegła do domu. Tata zauważył, że Ziutka ma w bródce żadko pszczoły. Wyciągną je, a szczeniaczek nagle stracił przytomność! Od razu pojechaliśmy z nią do weterynarza. Doktor dał jej cztery zastrzyki i powiedział, że jak za pięć minut się nie obudzi są małe szanse żeby przeżyła... Na całe szczęście w czwartej minucie otworzyła swoje malutkie oczka. Zuzia była za mała i miała za tycie żyły żeby dać jej normalną kroplówkę. Pan zrobił jej kroplówkę podskórną. Na szczęście psiak cały i zdrowy wyszedł z choroby. Została jej tylko łysa plama na pleckach, ponieważ kroplówka wypaliła jej włoski i one do tej pory jej nie urosły, ale kocham ją taką jaka jest! Dla mnie kompletnie nie liczy się plamka, tylko to, że Zuzia przeżyła, chodź miała małe szanse! Tamten dzień nauczył mnie tylko jedno: Trzeba wierzyć do końca!
Pozdrawiamy Was cieplutko.
Paa!


04 kwietnia 2015

Wielkanoc

Hejkaa!
Ten czas leci tak szybko... Niedawno było Boże Narodzenie, a teraz już jest Wielkanoc. Nie wiem jak Was, ale mnie przygotowania pochłonęły. Ozdabianie jajek, przygotowanie koszyczka, sprzątanie w domu...
Tak jak obiecałam są zdjęcia. Co prawda nie typowo świąteczne, ale są.








Zrobiłam tez zdjęcia pisanek. My zawsze ozdabiamy jajka muliną, a Wy?








Więc z okazji Wielkanocy chciałabym Wam i waszym pupilom życzyć Wesołych Świąt! Smacznego jajka, mokrego Dyngusa, a przede wszystkim czasu mile spędzonego z rodziną! 
Życzą Gośka ze zwierzakami.

P.S. Jak już pewnie zauważyliście, zmieniłam wygląd bloga. Podoba się chociaż trochę?

P.P.S. Przepraszam, że nie było posta z nieciekawą przygodą Zuzi, ale nie miałam za bardzo czasu. Możecie się go spodziewać w przyszłym tygodniu.