14 lipca 2019

#2 Misja "OGARNĄĆ NIEOGARNIĘTEGO!"- Robimy postępy!


Od początku oficjalnej misji "OGARNĄĆ NIEOGARNIĘTEGO!" minął rok. Po drodze działo się sporo rzeczy. Razem z Leosiem mieliśmy lepsze jak i gorsze momenty. Niektóre miesiące były bardzo pracowite, inne wręcz przeciwnie. Na pierwszy rzut oka, nasze wyniki nie są zbytnio spektakularne- Leoś nadal rzuca się na rowery, na widok psów dostaje szewskiej pasji, a o odwróceniu jego uwagi, gdy wpadnie w amok, nie ma nawet mowy. Jednak, gdy przypatrzymy się dokładniej, zobaczymy, że Leo jest całkowicie innym psem niż rok, a co dopiero dwa lata temu. Sformułowanie gentelman, którym go określiłam rok temu, teraz z ręką na sercu może zmienić się w "lord". Żeby dokładniej Wam to zobrazować, zapraszam do dalszej części wpisu.

Z wielką dumą i satysfakcją, oto...


1. Jest posłuszny.
Sama do tej pory nie wierzę, że udało nam się dojść do tego etapu. Uciekający, nieogarnięty pies z ulicy, który przez całe życie chodził własnymi ścieszkami... teraz jest najposłuszniejszym psem jakiego kiedykolwiek poznałam. Na spacerze w polach, gdzie nie ma psów, ani rowerów (odpukać) zachowuje się idealnie. Na komendę "do mnie" lub "zawracamy", niezależnie, czy się załatwia, czy nawet (!) zobaczy jakieś zwierze, biegnie sprintem do mnie. Tak samo jest z komendą "stój" i "czekaj", a nawet z "zapinamy smycz". Robi wszystko co się jemu karze i co najbardziej mnie cieszy- robi to z chęcią. Zaufał mi do tego stopnia, że na spacerze (ciągle mówimy o polach) co chwilę odwraca się i czeka, aż pozwolę mu dalej iść. Nie zdajecie sobie sprawy z tego, jaka jestem z niego dumna! Wiki i Emy od zawsze były najgrzeczniejsze na świecie, a w tym momencie, Leoś jest jeszcze grzeczniejszy. Dziewczynki są sprytnie i gdy się powie, żeby przeszły, to kalkulują, czy im się to opłaca, czy nie, bo wiedzą, że ja i tak do nich podejdę. :) A Leo? Czasem się śmieję, że działa jak zabawka interaktywna. "Do mnie"- biegnie na wyścigi do mnie. "Goni goni"- robi 'goni goni'. Później jeszcze dziesięć razy "do mnie"- biegnie dziesięć razy do mnie. Po drodze pięć razy "stój", "goni goni" i "siad", a to wszystko jest wykonane w trybie natychmiastowym. Co w tym wszystkim jest najlepsze- on sam czeka na jakąś komendę i cieszy się, gdy może ją wykonać.

2. Nauczył się nowych komend.
Jeśli już o komendach mowa- nauczyliśmy się siad, leżeć, puf, daj prawą łapkę, daj lewą łapkę, łap i największy, leosiowy hit- hop. Chłopak jest miłośnikiem skakania. Do tego stopnia, że musieliśmy wymienić płot na wyższy, bo wcześniejszy przeskakiwał. :)

3. Już nie niszczy rzeczy.
Jeszcze rok temu, gdy wychodziliśmy z domu, nie mogliśmy zostawić niczego, nawet na stole. Niezależnie, czy to był długopis, zeszyt, szelki czy cokolwiek innego- kończyło to zawsze w zębach Leosia, a następnie w śmietniku. Nie chcę go przechwalić, ale od jakoś trzech miesięcy nie zniszczył niczego. Nawet zabawki! 

4. Już nie jest niezdarą.
Hmm... No dobra... niezdarą jest nadal, jednak muszę go pochwalić, bo ostatnio nawet nie potyka się o własne łapy (no może tylko czasem) i nie spada z łóżka! :D

5. Stał się delikatniejszy
Leoś od zawsze skacze, biega, paca łapą, rzuca się na zabawki, wyrywa je z ręki, drapie... ale teraz robi to delikatnie. Na początku kompletnie nie miał wyczucia zarówno w stosunku do nas, jak i do Wiki i Emy. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest duży,  a one małe, więc co chwilę je taranował, przygniatał, deptał. Gdy trzymało się w ręce zabawkę, to często podskakiwał, żeby ją złapać, a zamiast zabawki łapał rękę. Ani trochę nie uważał na innych. Teraz jest o wiele bardziej rozważny. Nauczył się, że musi być ostrożny, żeby nie robić wszystkim krzywdy. Teraz nawet Emy, która zawsze bała się, że zostanie sterenowana i unikała Leosia, bawi się z nim.

Ten rok był trudny, nawet bardzo, ale gdy widzę nasze postępy, zapominam o wszystkich przeszkodach i podziwiam, jak, według niektórych, "głupi kundel z ulicy" stał się moim najgrzeczniejszym, najukochańszym gentelmanem na świecie. 

Przygarniecie psa, który nigdy wcześniej nie mieszkał w domu, było jednym z najbardziej szalonych rzeczy, które zrobiłam w swoim życiu. Płakałam, wściekałam się,  chciałam go nie raz wywalić przez okno, ale jak sami widzicie, nawet to przyjrzeliśmy.  Dzięki cierpliwości zarówno mojej, jak i samego Leosia, on zyskał kochającą rodzinę, a ja najwierniejszego psa na świecie. 

ZuziaWiki ☆ Emy ☆ Leo ☆ Kicia ☆ Asty i Siggy ☆ Autorka

Dziękuję, że tu wpadłeś/aś i dobrnęłeś/aś do końca!

PS. Jeśli przeczytałeś/aś tego posta zostaw proszę po sobie chociaż maleńki ślad w postaci komentarza itp. (nawet anonimowo). Będę wiedziała, że ktoś poza mną tu jest. :)

1 komentarz:

Masz dla mnie jakąś radę, lub po prostu chcesz mi coś powiedzieć? Napisz proszę komentarz. Ciebie to nic nie kosztuje, a mi przynosi wielką radość. :)